NAPIS

siedzi i zagłębia się we własnym nosie
patrzy na światło a ono na niego (choć jest ślepe)
gasi je
jednocząc w ten sposób ze wszystkim wokół

cisza wynika z ukształtowania budowli
i butelki wina wypitej przed snem…
tylko samochody szemrzą nieskończenie
(przez chwilę kontempluje ich uciekające światła)

kładzie się i zasypia
w milczącym ,białym gardle pościeli
(trwa to długo jak skraplanie się skowytu)

nocą wiatr chciwie obumiera na drżącej okiennicy
budzi się na moment ,myśli o błyskawicach…
lecz to jest burza ,deszcz bez błyskawic
noc bez śpiewu kibiców wracających z meczu

myśli o napisie
którego nigdy nie wykonał
a który powinien był znaleźć się gdzieś na jakimś
murze:
„Przechodniu przystań i zapłacz –
K + A = Wielka Szalona Miłość!!!”

(ta myśl jest mała jak punkt matematyczny)