feta

myśli opadły mnie jak stado dresiarzy
uciekłem stojąc
siedząc

złamałem się wpół
blok wlał się do wewnątrz

zczerniałem od niebycia pośród
oglądałem w kółko jeden teledysk

aż wstałem nocą tak biały
że mnie światło gwiazd poparzyło

i oddech był znikąd
jak kometa

a na strunach głosowych stalaktytach
skroplił się skowyt
co miał wybrzmieć w południe
i stopić się
z hukiem słońca

gdzieś daleko
w Arabii
szalony muezzin z wieży minaretu
śpiewał tak
że