BUL

moje życie jest pokojem bez klamki
ja nie mogę wyjść
ty nie możesz wejść
więc trzeba kupić klamkę
taką klamkę która będzie jednocześnie kluczem
do innego świata
grzmiącą klamkę

bo kiedy wyjdą ze mnie noce
te których nie przespałem
te w których nie śniłem o tobie
stanę się wilkołakiem
o oczach jasnych jak magnes
gardzieli spragnionej śpiewu
o krwi pragnącej cię kochać ogarnąć i zrozumieć do szczętu
i o myślach mówiących że to wszystko bez szans
bez sensu
to co mi pozostanie
niż pociągnąć za spust
i odejść…szybko po męsku

zasnąć o świcie
– wzorem wilkołaków –
gdy ten świat się budzi…

i przez tę małą dziurkę od klucza
wystrzelonego tak pewnie
nie w głowę lecz w serce
przejść do świata snu
bo tam…na pewno jesteś
– tam pierwszy raz cię dotknąłem –
i tam znów ciebie spotkać
i pierwszy raz kochać
bo to jest najważniejsze

a Bóg niech się od nas odczepi !
On zresztą zawsze był tylko papierowym słowem
Ja ogniem
Ty wiatrem